2 grudnia odeszła do Pana nasza
siostra Kazimiera Szafranowska. Miała 93 lata. Była naszą ”perełką” nieustannie
modlącą się w intencjach wspólnoty i za wspólnotę. Tak bardzo umiłowała Krew
Chrystusa, że mimo swojego wieku i licznych chorób, w tym problemu z chodzeniem
(poruszała się o kulach) uczestniczyła codziennie w Eucharystii, jeździła
niemal na każde skupienie do Częstochowy. Droga z nią była przyjemnością, nie
sposób było przy niej się nudzić. Siostra Kazia tryskała radością, lubiła
śpiewać. Mimo wielu cierpień i niedomagań fizycznych była zawsze uśmiechnięta.
Okres dzieciństwa i młodości też jej nie oszczędzał. Pamiętam jak opowiadała o
czasach okupacji. Jedno z jej przeżyć najbardziej utkwiło mi w pamięci. Jako dziewięcioletnie
dziecko, leżała w cienkim ubraniu kilka godzin w śniegu, kiedy Niemcy wkroczyli
do wioski i rozstrzeliwali ludzi, w tym jej bliskich. Trudy życia zahartowały
naszą siostrę. Mogliśmy z niej czerpać. Zawstydzała nas swoją gorliwością,
odpornością na wszelkiego rodzaju przeciwności losu. Kochała ludzi, kochała
nieść pomoc. Kiedy jedna z sióstr ze wspólnoty leżała w szpitalu, Kazia
gotowała zupki i nosiła do szpitala. Tak bardzo jej zależało na wsparciu w
potrzebie każdego człowieka aby sprawić tylko radość. Kiedy już nie wychodziła
z domu o własnych siłach, cieszyła się z każdego spotkania. Głęboko w pamięci
utkwiło mi kolejne zdarzenie które charakteryzowało jej wielką ufność do Pana
Boga. Był to okres suszy jaką przeżywała Polska. Brak deszczu, ziemia spieczona
upałami. Powiedziała wtedy z dziecięcą ufnością, „zaśpiewam Tobie Boże” i
zanuciła „Królu, Boże Abrahama, Tyś jest moc i dobroć sama! Wejrzyj
na to ludzkie plemię, a deszcz żyzny daj na ziemię.”
Była to pieśń o której
zapomniano w kościołach. Kiedy wracałam do domu, lunął deszcz i padało przez
cały tydzień. Zadzwoniłam do Kazi i powiedziałam, Kaziu przestań śpiewać bo będzie
potop. Śmiałyśmy się razem. Taka była nasza Kazia. Ostatni raz kiedy widziałam
się z nią, była już bardzo słaba. Zapamiętałam dokładnie jej słowa, a brzmiały
tak „Całe moje cierpienie ofiaruję za wspólnotę”
Droga siostro Kaziu,
nasza „perełko” dziękujemy, że byłaś z nami, dziękujemy za wszystko co robiłaś
dla ludzi i dla naszej Wspólnoty, dziękujemy Panu Bogu za Twoją radość, miłość,
gorliwość a szczególnie dziękujemy za ofiarowanie swojego cierpienia za naszą
Wspólnotę. Niech dobry Bóg mocno Cię przytuli. Trwaj w miłości Pana i wstawiaj
się za nami
Do Wspólnoty siostra
Kazimiera należała 40 lat. Była również członkiem Żywego Różańca. Codziennie
uczestniczyła w mszy Świętej, wielką miłością darzyła Matkę Bożą. Prosiła
„pokłoń się Matce Bożej”
Teraz już sama może
się pokłonić
Krwi Chrystusa
wszelkiej chwały i czci najgodniejsza obmyj naszą siostrę Kazimierę i prowadź
do niebios bram
Rozalia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz