czwartek, 29 października 2020

Rozwiązywanie konfliktów i pojednanie we wspólnocie – konferencja na październik

 

We wrześniu kiedy kończyliśmy spotkanie formacyjne,  życzyliśmy sobie z radością rychłego spotkania na skupieniu w październiku. Bóg miał jednak inne plany. Musieliśmy zostać w domach ze względu na coraz więcej zakażeń koronawirusem i temat skupienia dotyczący rozwiązywania konfliktów przerabiamy w ciszy własnego domu z zeszytów formacyjnych oraz on-line

No cóż - tak w obecnym czasie trzeba

Ciekawe czy można byłoby rozwiązywać konflikty on-line? 👨 Pokazać swoje serca on-line 💗 uścisnąć dłoń 👫 on-line, a może popatrzeć w oczy 👀 on-line bez maski na twarzy?                              


Poniżej tekst od ks. Daniela Rafała Mokwy CPPS


Rozwiązywanie konfliktów i pojednanie we wspólnocie – konferencja na październik
Piszę do was, Moi Drodzy, tę konferencję, dlatego, że ze względu na pandemię, musieliśmy
odwołać nasze październikowe skupienie, a chciałbym, abyśmy chociaż w ten sposób mogli się
jakoś kontaktować i choć trochę zrekompensować stratę tego odwołanego skupienia… Wierzę
jednak, że Pan Bóg sam „zrekompensuje” nam ten czas i na swój sposób udzieli nam owoców tego
odwołanego skupienia…
Ponieważ przygotowana przez ks. Andrzeja Szymańskiego CPPS konferencja na październik
o rozwiązywaniu konfliktów i pojednaniu we wspólnocie jest dosyć obszerna i treściwa, skupię się
na tych aspektach, które mogą być pewnym uzupełnieniem do tej konferencji.
Pierwszą sprawą, która przyszła mi do głowy, kiedy czytałem tą konferencję ks. Andrzeja, to
było to, aby w ogóle starać się nie dopuszczać do żadnych konfliktów, a przynajmniej sztucznie ich
nie wywoływać. Bo pomimo, że, jak pisze ks. Andrzej, w większości małżeństw i grup dochodzi do
konfliktów, to pewnie zdarzają się i takie grupy, w których jednak nie będzie do nich dochodziło
lub będą bardzo sporadyczne. Będą może i wśród nas takie grupy, gdzie konflikty będą częstsze,
może dłuższe…
Ks. Andrzej podał nam w swojej konferencji pewne wskazówki, jak rozwiązywać konflikty,
Teresa Świderska przesłała nam różne pomocne i praktyczne materiały do szlifowania naszej
umiejętności rozwiązywania różnych konfliktów.
To wszystko jest bardzo dobre i przydatne, mam jednak wrażenie, że problem może leżeć
jeszcze gdzie indziej, a mianowicie w tym, czy my w ogóle chcemy rozwiązywać konflikty, czy
jesteśmy na to gotowi? Bo to, że będziemy mieli wiele pięknych materiałów, to, że będziemy
czytali piękne konferencje i szkolili się w tym temacie, nic nam nie da, jeżeli nie będziemy gotowi,
aby podjąć się rozwiązania danego konfliktu.
A to wcale nie jest ani łatwe, ani miłe i trzeba do tego dużo odwagi, samozaparcia, miłości…
Po prostu trzeba chęci, aby coś zmienić, aby się ruszyć z miejsca, aby podjąć pewne ryzyko (bo jest
to związane z pewnym ryzykiem) i spróbować rozwiązywać konflikty, które napotykamy w naszym
życiu osobistym, wspólnotowym…
Piszę o tym, ponieważ zauważyłem, że ludzie w naszych czasach w ogóle boją się
podejmować rozmów na trudne tematy, boją się wymagać od siebie i od innych słuchania i
mówienia prawdy; prawdy, która czasem boli, ale która (powiedziana z miłością i przyjęta z
pokorą) oczyszcza i uzdrawia.
Natomiast dosyć łatwo przychodzi nam kłócić się na różne ważne i poważne tematy, łatwo
przychodzi nam spierać się na różne argumenty, obstawiać nieugięcie przy swoim zdaniu,
przekonywać gorliwie innych do naszego pomysłu, naszego myślenia, itp. Tylko, że potem, kiedy
dojdzie do kłótni, konfliktu, nieporozumienia, to wtedy zostawiamy to tak…, zamiatamy pod
dywan…, nie wyjaśniamy…, nie próbujemy się pogodzić…, itp. I żyjemy z tym, a to powoli narasta
i zarasta w nas i pomiędzy nami, a ten „wrzód” wewnętrzny jednak jest obecny i się powoli,
niewidocznie jątrzy…
Zapyta ktoś może: „A co to jest prawda?” albo: „Kto ma monopol na prawdę?” lub: „Kto w
ogóle mówi prawdę?” „Komu można uwierzyć?” Bo dzisiaj nawet wewnątrz wspólnoty Kościoła
czujemy się nieraz zagubieni, bo nieraz nie wiemy, po czyjej stronie jest prawda… Ja w takich
przypadkach zawsze wracam do źródeł: Pismo św., nauczanie Ojców Kościoła, świętych i
błogosławionych, mądrych pasterzy Kościoła, takich jak choćby wielcy ostatni papieże: św. Paweł
VI, św. Jan XXIII, św. Jan Paweł II, Benedykt XVI.
Jednakże w naszym niniejszym temacie owa „prawda” ma trochę inne znaczenie. Otóż
pewnie nie jest tak, że ktoś jeden ma monopol na „prawdę” o sobie samym i o innych, a
przynajmniej nie ma monopolu na „całą prawdę” i „tylko prawdę”. I właśnie dlatego należy
rozmawiać z drugim człowiekiem, aby wspólnie dojść do „prawdy”, aby wspólnie dojść do
pewnych wniosków, które pozwolą nam przynajmniej zbliżyć się do tej prawdy o sobie samym i o
innych.
Jednakże nie oszukujmy się, nikt na tym świecie nie zna pełnej prawdy o sobie samym, ani o
drugim człowieku. Tą pełną prawdę o mnie samym i o drugim zna tylko Bóg. Dlatego niektóre
artykuły w prasie, czy w Internecie lub jakieś programy w telewizji, które zaczynają się od słów:
„Pełna prawda o …” są niepoważne i naiwne, bo nikt nie ma monopolu na pełną prawdę.
Oczywiście wyłączamy tu kwestie naukowe, które można udowodnić, mówimy tu raczej o
„prawdzie o człowieku”.
Tak więc otwarta, szczera, wynikająca i czyniona z miłości rozmowa będzie tym, co może
nam pomóc zobaczyć pewną prawdę o sobie samym, jak i o drugim. I jest to bardzo potrzebne,
abyśmy umieli ze sobą otwarcie i szczerze rozmawiać. Oczywiście miłość zakłada też wolność daną
drugiemu człowiekowi do tego, aby miał prawo odmówić takiej rozmowy. Bo być może taki
człowiek chciałby, ale nie jest jeszcze gotowy na taką szczerą rozmowę, jednakże należy do tego
dążyć, bo w dojrzałość jest też wpisana ta umiejętność szczerego i otwartego rozmawiania o sobie i
o drugim, zarówno o tych dobrych, jak i o słabych stronach naszego „ja”.
Czasami do uczynienia takiego kroku jest potrzebna jakaś motywacja z zewnątrz, od jakiejś
osoby trzeciej. Na naszych ostatnich rekolekcjach dla misjonarzy CPPS, które mieliśmy we
wrześniu b.r., które prowadził dla nas ks. Prof. Romuald Jaworski, znany i doświadczony psycholog
i terapeuta, mieliśmy pewne ćwiczenia praktyczne do wykonania. I właśnie niektóre z nich
prowadziły nas do otwartego i szczerego powiedzenia sobie w małych grupach tego, co w każdym z
nas jest dobre, ale i tego, co należałoby poprawić. Wszyscy stwierdzili, że było to dobre i potrzebne
doświadczenie, ale być może, gdyby ktoś nie zmotywowałby nas do tego z zewnątrz (tym razem był
to rekolekcjonista), to być może sami nigdy nie zrobilibyśmy takich ćwiczeń.
Wracając do meritum sprawy, uważam, że główny problem tkwi w tym, aby, mówiąc trochę
żartobliwie: „chciało nam się chcieć”, aby chciało nam się rozmawiać poważnie o ważnych
sprawach, może trudnych i wymagających dla nas samych i dla drugiego, ale często bardzo
potrzebnych. Rozmawiać po to, aby rozwiązywać konflikty, gdzie często jest tak, że „wina leży po
obu stronach”, rozmawiać po to, aby coraz lepiej poznawać siebie i drugiego, rozmawiać, aby coraz
bardziej dochodzić do pełnej prawdy o sobie samym i o drugim, rozmawiać po to, aby żyć
pojednaniem, które w naszej chrześcijańskiej wierze jest jedną z kluczowych spraw.
Kwestia pojednania, która jest zawarta w tytule niniejszego tematu, jest niewątpliwie kolejną
ważna sprawą, na temat której można pisać wiele konferencji. Dużo zresztą już o pojednaniu było
powiedziane przy różnych innych okazjach i tematach, jednakże to, co napisał ks. Andrzej w swojej
konferencji, to, co nam przesłała Tereska w swoich materiałach i co ja starałem się choć trochę od
siebie tutaj dodać, to wszystko niewątpliwie może przyczynić się do większego pojednania między
nami. Bo dojrzałe rozwiązywanie konfliktów prowadzi również do pojednania.


Ks. Daniel Rafał Mokwa, CPPS Częstochowa, 23.10.2020


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz