Już na początku swojej drogi wybrała krzyż i zgodziła się na cierpienie i doświadczała go przez całe życie. Dotykało ją nie tylko cierpienie fizyczne z powodu choroby, wycieńczającej pracy, trudów licznych podróży, ubóstwa, ale i duchowe, kiedy zawodzili ją ci, których kochała. Siostry potrafiły wyprosić ją z jednego z rzymskich domów zakonnych i odmówić schronienia w innym. W jednej z biografii czytamy, że siostry kochały Marię, ale także bały się jej Była bowiem osobą o żelaznej woli i silnym charakterze, zdecydowana i konsekwentna w działaniu, pomimo trudności. Ta kobieta, pełna zaufania w Bożą moc, wykorzystująca w pełni swoją osobowość, była zdolna do zrealizowania w tak trudnych czasach I poł. XIX w. dzieła o wielkim znaczeniu duchowym i społecznym.
Na terenie Italii zakładała szkoły, podejmując trud wychowawczyni i nauczycielki młodych dziewcząt. Uczyła je (bezpłatnie) nie tylko pisania i czytania, ale i zasad moralnych, katechizmu, haftu i szycia. Opiekowała się biednymi, pomagała im, organizowała liturgię i spotkania modlitewne. Wiele razy musiała walczyć z niezrozumieniem i obojętnością. Ją i jej dzieło oczerniali ludzie, z którymi pracowała i którym ufała. Jednak nie zrażała się.
Co czyniła Maria w takich sytuacjach? Była sobą – cierpiała w milczeniu, z pokorą i poddaniem. Zaciskała zęby i modliła się o zrozumienie dla tych, którzy podobnie jak ona dążyli do dobrego celu, a mimo to sprawili jej tyle bólu. Nie pozostawała jednak bierna. Przeciwstawiała się rozpaczy i frustracji, cierpliwie tłumaczyła, wyjaśniała. Broniła swojej godności nie tylko słowami, ale przede wszystkim tym, że nie ustawała w czynieniu dobra. To, co robiła, robiła spokojnie z łagodnością uśmiechem, który rozświetlał jej bladą twarz. Przez te wszystkie bolesne doświadczenia Maria stała się „Marią od Krzyża” (tak zaczęła się podpisywać) I przedziwny paradoks – tytuł ten nie wskazuje na osobę smutną i zniechęconą. Wyraża on „Marię radości, Marię błogosławieństw”
„Jesteś wart Krwi Chrystusa” - Tę właśnie prawdę za przykładem św. Marii głosiły i głoszą Siostry adoratorki Krwi Chrystusa, bo ich pierwszym celem jest promieniowanie chwały Krwi Chrystusa, ceny naszego zbawienia. „Pielęgnujmy w naszych sercach miłość ku Jezusowi Ukrzyżowanemu i Zmartwychwstałemu – pisała – oraz zabiegajmy o to, aby On był poznany i kochany przez wszystkich. Świadomość, że Chrystus odkupił wszystkich, napełnia mnie pragnieniem pomocy drogim bliźnim w obecnych czasach, posługując się możliwymi środkami.”
Krótki życiorys
Św Maria de Mattias urodziła się 4 lutego 1805 r. w Vallecorsa (Włochy), w zamożnej i głęboko religijnej rodzinie. Jej dzieciństwo było szczęśliwe, pełne radości i beztroskie. Podczas częstych i długich rozmów ojciec zaszczepiał w niej miłość do Boga i podziw dla dzieła stworzenia. Głębsze zainteresowanie religią i życiem duchowym zrodziło się w niej w 1822 r. pod wpływem misji ludowych głoszonych przez św. Kaspra Del Bufalo, wielkiego krzewiciela kultu Najświętszej Krwi Jezusa.
Mając zaledwie 29 lat, za radą swego kierownika duchowego ks. Giovanniego Merliniego założyła w Acuto, niedaleko Rzymu, Zgromadzenie Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa.
Nowa wspólnota zakonna rozpoczęła swą działalność w szkole.Jej katechezy przyciągały wielu ludzi, a mężczyźni - głównie pasterze, którym ówczesna obyczajowość nie pozwalała uczestniczyć w organizowanych przez nią spotkaniach - słuchali jej w ukryciu. Z czasem stała się wielką i znaną kaznodziejką. Głosiła miłosierdzie i zabiegała o pokój i jedność między ludźmi. Nowe zgromadzenie rozwijało się bardzo szybko. Dzięki swej charyzmatycznej osobowości Maria założyła niemal 70 placówek we Włoszech, w Anglii i Niemczech.
Beatyfikował ją papież Pius XII 1 października 1950 r., a kanonizował św. Jan Paweł II w Rzymie 18 maja 2003 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz