Zobacz i posłuchaj na stronie krajowej >>KLIKNIJ TU
Budowanie miłości we wspólnocie na fundamentach mocy Krwi Chrystusa – konferencja na styczeń
Miłość Boża, miłość chrześcijańska jest czymś więcej niż tylko miłość ludzka, bo ziemska miłość ludzka, jak podkreśla Czesia w swojej konferencji, pragnie dobra dla drugiej osoby, ale w wymiarze ziemskim, doczesnym. Natomiast miłość chrześcijańska pragnie dobra drugiego człowieka w tym wymiarze zbawczym, w perspektywie wieczności, pragnie nie tylko tego dobra w znaczeniu ziemskim, ale przede wszystkim pragnie dla drugiego człowieka zbawienia, życia wiecznego w Niebie, zjednoczenia się z Bogiem, które jest ostatecznym i najwyższym dobrem wierzącego. Miłość chrześcijańska, na wzór miłości Bożej, na wzór wzajemnej miłości Osób Trójcy Świętej, jest z natury swojej wspólnotowa, dlatego rozważamy w tym miesiącu kwestię budowania miłości w naszej wspólnocie na mocy Krwi Chrystusa.
Samo słowo „budowanie”, użyte w temacie tego miesiąca, mówi nam też o tym, że staranie się o miłość chrześcijańską jest pewnym procesem, mówi nam o tym, że aby nasza chrześcijańska miłość była prawdziwa i wzajemna, wymaga od nas pracy, wysiłku, budowania. W niniejszym temacie mamy też już niejako pewną odpowiedź na to, skąd mamy czerpać siłę do takiej miłości, gdzie mamy szukać wzoru tej miłości – mianowicie w Krwi Chrystusa
Czesia w swojej konferencji przytacza piękny przykład św. Katarzyny ze Sieny, która żyła i działała w trudnych czasach dramatycznych podziałów w ówczesnej Europie i braku jedności w Kościele. I jak sama pisze w swoich listach, tę siłę do działania, do miłości wobec Kościoła, wobec odpowiedzialnych Kościoła, czerpała właśnie z Krwi Chrystusa. My często mówimy w naszej duchowości, że Krew Chrystusa to miłość Boga.
Warto w tym kontekście przytoczyć to słynne zdanie naszego Założyciela i Patrona, św. Kaspra: „Wystarczy jedno spojrzenie na boską krew, a ona wstrząśnie nami, byśmy działali z niespożytą gorliwością i prawdziwym duchem Bożym.” Św. Kasper również czerpał wszystkie swoje siły duchowe, fizyczne, siły do działalności misyjnej właśnie z Krwi Chrystusa, z rozważania przelań Krwi Pana, Jego męki i krzyża.
Można powiedzieć, że wszyscy święci czerpali swoją siłę i moc z krzyża naszego Pana Jezusa Chrystusa, z rozważania Jego męki, Jego cierpień. W zeszłym tygodniu wspominaliśmy w liturgii św. bp Józefa Sebastiana Pelczara; w kapłańskim brewiarzu na dzień jego wspomnienia jest w Godzinie Czytań jego piękne rozważanie, które zawiera bardzo przejmujące słowa:
Jeśli chcesz poznać ogrom tej miłości, rozważaj dzieła Boże, spełnione dla człowieka, (…) przypatrz się miłości Ukrzyżowanego, przypatrz się Ukrzyżowanemu. Stań przed Przenajświętszym Sakramentem i rozważ to niezmierne wyniszczenie się Boga utajonego, tę ogromną ofiarę z siebie, to całkowite oddanie się człowiekowi z miłości bez granic. Wniknij potem do Serca Jezusowego i przypatrz się Jego miłości. Zaprawdę, żaden rozum nie zdoła pojąć, jak wielki płomień trawi to Serce Najmiłościwsze. Gdyby Mu było polecone nie raz, ale tysiąc razy za nas umrzeć, albo za jednego człowieka to samo wycierpieć, co wycierpiał za wszystkich, miłość Jego byłaby tę śmierć tysiąckrotną chętnie przyjęła i tyle cierpiała dla jednego, ile dla wszystkich. Gdyby było potrzebne, aby Pan zamiast trzech godzin aż do sądnego dnia na krzyżu wisiał, miłość Jego niewyczerpana i to byłaby spełniła. A więc Jezus więcej nas miłował, aniżeli dla nas wycierpiał.
O miłości Boga mojego, jakżeś ty była nieporównanie większa, aniżeli się objawiła na zewnątrz. Te niewysłowione cierpienia i rany są dowodem wielkiej miłości, lecz nie objawiają całego jej ogromu, bo ona wewnątrz się raczej zamknęła, aniżeli objawiła na zewnątrz. Była to iskra wielkiego ognia, kropla z bezdennego morza miłości. Ta miłość doszła do szczytu w Przenajświętszej Tajemnicy Ołtarza. Któż by więc nie miłował Boga miłości? (św. Józef Sebastian Pelczar)
W tym trudnym dla nas wszystkich czasie odmawiamy koronkę do Krwi Chrystusa. Ta piękna modlitwa, w której właśnie rozważamy siedem przelań Krwi Chrystusa, ma na celu nie tylko łączyć i jednoczyć nas duchowo, ta modlitwa ma w nas pomnażać i rozpalać miłość Bożą, rozważanie tych tajemnic przelanej na krzyżu miłości ma nam właśnie pomóc w tym, aby nasza miłość we wspólnotach była autentyczna, głęboka, aktywna.
Zapytaj siebie, jaka jest twoja miłość wzajemna, jaka jest twoja miłość we wspólnocie? Czy twoja miłość jest konkretna? Czy jesteś gotowy na to, aby zrobić coś dla drugiego, poświęcić się? Zachęcamy często w tym czasie pandemii do tego, aby choćby pamiętać o sobie nawzajem: może jakieś zakupy dla kogoś, kto nie może wychodzić, może jakieś odwiedziny kogoś samotnego, kto nie ma już swojej najbliższej rodziny, może jakiś choćby telefon i rozmowa, która pocieszy, umocni mojego brata i siostrę ze wspólnoty… Autentyczna miłość wspólnotowa zawsze znajdzie wyrazy realizacji, jakieś potrzeby, zawsze będzie aktywna, będzie gotowa na to, aby dawać się innym…
Ta nasza modlitwa koronką do Krwi Chrystusa powinna mieć (szczególnie w obecnych czasach) jeszcze jeden ważny wymiar – modlitwę nie tylko o ustanie pandemii, ale o nawrócenie wielu ludzi. Zawsze w sytuacjach pewnego ucisku, wojen, cierpień, ludzie uciekali się do Boga, w Nim szukali ratunku, pociechy, wybawienia. W obecnych czasach pandemii, czasach cierpienia, pewnej duchowej ciemności, jakiejś niemocy, ludzie niestety nie garną się do Boga… Co więcej ma się wrażenie, że jest wielu ludzi (również wierzących), którzy oddalają się jeszcze od Boga.
Dlatego w imię tej miłości, która ma sięgać dalej, niż pragnienie dobra w tym doczesnym świecie, jest potrzebna ta modlitwa do Krwi Chrystusa, aby mocą Krwi Chrystusa, ochraniać ten świat od siły zła i ciemności, aby osłabiona została moc złego ducha i zmniejszony jego wpływ na ludzi, aby pomnażały się owoce odkupienia w życiu wielu ludzi na tym świecie, aby ludzie w Bogu zaczęli szukać pomocy i swego ratunku.
Jest jeszcze jeden, chyba najważniejszy aspekt naszej duchowości Krwi Chrystusa, z której mamy czerpać siły do prawdziwej miłości wzajemnej – mianowicie Eucharystia, podczas której karmimy się prawdziwym i autentycznym Ciałem i Krwią Pańską. Niestety, dzisiaj wielu ludzi rezygnuje z tego nieodzownego Pokarmu duchowego w naszym życiu, a przecież kościoły w Polsce są otwarte, jest możliwość uczestnictwa w mszy św., a przynajmniej przyjęcia komunii św. chociażby poza mszą, czy dla chorych w domach przez posługę szafarzy…, jest możliwość adoracji Najświętszego Sakramentu.
Pan Jezus powiedział do św. s. Faustyny, że tylko z komunii św. będzie czerpała siły do wytrwania w cierpieniach, w swojej misji, w powołaniu… Zauważmy, że pomimo, iż s. Faustyna miała codzienny kontakt z Jezusem, że z Nim rozmawiała, że Go widziała, że była z Nim mistycznie zjednoczona, to jednak to nie wystarczyło, to nie zastąpiło tego, co najważniejsze, a mianowicie zjednoczenia z Jezusem w komunii św., karmienie się tym duchowym niezbędnym dla nas pokarmem.
W ostatnią sobotę słyszeliśmy w ewangelii, że tłumy gromadziły się przy Jezusie, tak, że nawet nie miał On czasu na posiłek. Gdzie dzisiaj są te tłumy? Przecież w kościele, na Eucharystii, w tabernakulum jest ten sam Jezus, żywy i prawdziwy, dlaczego dziś ludzie nie przychodzą do Niego po pomoc, po umocnienie, po uzdrowienie…?
I na koniec jeszcze jeden wymiar tej miłości wzajemnej, który jest potrzebny w obecnych czasach – przyjęcie i ofiarowanie osobistego cierpienia w duchu pokuty i zadośćuczynienia za nasze grzechy i za grzechy innych. Wszyscy w obecnych czasach w jakiś sposób cierpimy: duchowo, fizycznie, psychicznie, emocjonalnie…, wszystkich nas dotyka niejako to cierpienie świata, jakim jest globalna pandemia, te duchowe ciemności, które zaległy nad światem. I wszyscy możemy i powinniśmy te nasze cierpienia, właśnie w duchu pokuty i zadośćuczynienia, przyjąć i ofiarować przez Niepokalane Serce Maryi, Bogu Ojcu, razem z Krwią Chrystusa, przelaną na krzyżu, w intencji nawrócenia wielu, jako wynagrodzenie za nasze grzechy, o ustanie tej pandemii…
I właśnie o to i w takim duchu chcemy się modlić w tej naszej modlitwie do Krwi Chrystusa, na tym różańcu do Krwi Chrystusa, który ofiarujemy właśnie w tych intencjach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz