opracował: Sebastian Pięta CPPS. 

PRZEBACZAJĄC, POMAGASZ SOBIE.

Tematem tego roku jest Eucharystia. Przez cały rok będziemy rozważali poszczególne punkty Mszy Świętej, aby nie tylko biernie uczestniczyć we Mszy, ale brać w niej aktywny udział.

I pierwszym takim punktem, podstawą, fundamentem jest przebaczenie – pojednanie. Pojednanie jest warunkiem każdego kontaktu z Bogiem. Każda właściwa modlitwa wymaga przebaczenia. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że bez przebaczenia, pojednania z drugim człowiekiem można siedzieć na Mszy św., można nawet pójść do Komunii św. i nie być w jedności z Jezusem.

Jestem przekonany, że Msza św. jest dla wielu ludzi tak bezowocna, nie daje radości, ponieważ ludzie wymigują się od przebaczenia. Jeżeli jest jakiś problem, niezrozumienie, grzech, brak miłości – nie trzeba czekać, aż to przejdzie z czasem. Trzeba wyjść naprzeciw, nie pytając, kto jest winny, kto zaczął, kto nie zrozumiał drugiego. Trzeba od siebie zrobić pierwszy krok, nawet jeżeli jest jasne, że to ktoś inny zawiódł. Powiem tak: patrząc na wieczność i na teraźniejszość – trzeba być mądrzejszym.

Pamiętajmy, że przebaczyć komuś to nie znaczy chwalić wszystko, co się dzieje na tym świecie, obok mnie. Przebaczając, trzeba stanowczo powiedzieć: “to jest złe” albo “to trzeba zmienić, tak nie wolno”. Mamy przebaczyć i walczyć o to, aby ludzie uczyli się kochać, uczyli się być nowym człowiekiem. Jeszcze raz mówię, pamiętajmy: aby dobrze uczestniczyć we Mszy św., przebaczamy zło, ale chcemy też, żeby człowiek przez to stał się lepszym, dobrym.

Jeżeli jeszcze nie jesteś w stanie przebaczyć, jesteś psychicznie zablokowany, trzeba przynajmniej tego pragnąć, modlić się w tej intencji – to jest warunek.

Jak już wspominałem, przebaczenie jest fundamentem wszelkiego kontaktu z Bogiem. Owocnego dla mnie kontaktu z Bogiem. Ale rodzi się pytanie: Dlaczego tak trudno jest nam przebaczyć?

Myślę, że główną przyczyną braku przebaczenia jest brak świadomości tego, jak jest ono ważne, czyli brak poważnego potraktowania słów Chrystusa o konieczności przebaczania. (Mamy przebaczyć 77 razy – czyli zawsze). Diabeł ma tak ogromny wpływ, że wydaje nam się, że brak przebaczenia sprawia jakąś ulgę w cierpieniu. Ale prawda jest inna – tak naprawdę to ja cierpię, a nie ten drugi człowiek. Jeśli nie przebaczam, sam siebie krzywdzę, sam siebie niszczę. Ten człowiek może już dawno o mnie zapomniał, ale we mnie ta nienawiść będzie trwała i będzie mnie niszczyć. Nie pozwalajmy na to.

Przebaczenie oczywiście nie jest łatwe, dlatego bez pomocy Jezusa jest ono niemożliwe (beze Mnie nic uczynić nie możecie; J 15, 5). Ono jest łaską. A skoro tak, to muszę o nią prosić. Bóg daje każdemu, kto o nią prosi – Proście, a otrzymacie (Łk 11, 9). Kiedy uważamy, że sami potrafimy przebaczyć, może to być bardzo złudne. Tak było w przypadku biblijnego Józefa, który został sprzedany przez swoich braci. Jemu wydawało się, że przebaczył, a nawet zapomniał… i dopiero spotkanie po latach z braćmi uświadomiło mu, że jest inaczej, że jednak im nie przebaczył.

Kiedy ich zobaczył, to wówczas na nowo odżyły negatywne uczucia, które kiedyś do nich żywił. Dobrze, że tylko na trzy dni wtrącił ich do więzienia. Ta historia pokazuje, że dopiero spotkanie z drugim człowiekiem może być takim miernikiem, czy rzeczywiście przebaczyliśmy.

Jeszcze jedno, bardzo ważne: Jezus wzywał, by nie poprzestawać na samej gotowości do przebaczania, ale by miłować nieprzyjaciół.

Jezus mówił: Módlcie się za tych, którzy was prześladują, błogosławcie tych, którzy was przeklinają (Mt 5, 44). To jest jedyna droga. Jeśli modlę się i błogosławię człowieka, który mnie skrzywdził, to znaczy, że go kocham. Nawet, jeśli uczucia są negatywne.

Jak zmienia się stan naszego ducha, kiedy przebaczamy? Przede wszystkim otwieramy się na Ducha Świętego. Przebaczenie to otwarcie się na miłość, a wiemy, że Duch Święty jest osobową miłością. Przebaczenie jest możliwie tylko dzięki łasce Bożej, ale kiedy człowiek na to przebaczenie się otwiera, to automatycznie doświadcza obecności Boga. Poprawia się jakość jego modlitwy i uczestnictwa we Mszy św. To jest największa łaska. Wtedy naprawdę Pan Bóg może dokonywać cudów w naszym życiu.

Kochani, tak trochę prywaty w tym artykule.

Jezus cały czas wzywa nas do czegoś więcej niż tylko do unikania grzechu. Bardzo często słyszymy ludzi, którzy mówią, że nie popełniają grzechu, gdyż nie robią nic złego, unikają kradzieży, nieczystości, ale zauważmy, że te osoby jednak w swoim sercu często są smutne, przygaszone. Tak często jest także z nami. Unikanie grzechu to dopiero połowa naszej drogi. Jezus zachęca nas do czegoś więcej, zachęca do czynienia dobra. To dopiero oznacza być chrześcijaninem. “Miłujcie swoich nieprzyjaciół” – to wezwanie do czegoś więcej niż unikanie grzechu, to wezwanie do czynienia dobra. I nie chodzi tu o czynienie wielkiego dobra, wielkich wspaniałych jednorazowych czynów, chodzi tu o czynienie dobra w małych codziennych sprawach, chodzi o tę małą codzienną wierność. “Miłujcie swoich nieprzyjaciół” – przebaczajcie sobie nawzajem. Uwierzcie mi, łatwo się o tym pisze i łatwo się o tym dyskutuje, łatwo poucza i daje dobre rady. Ale jak to wprowadzić do praktyki własnego życia? Jak nie osądzać pochopnie, jak nie wydawać wyroków, przebaczać “siedemdziesiąt siedem razy”, to znaczy zawsze? To są słowa Jezusa, nie moje!

Jak się nie denerwować, jak nie mieć żalu, nie nosić urazy w sercu? Jak nie szukać swego i nie udowadniać swoich racji? Jak kochać KAŻDEGO bliźniego, tak jak Bóg go kocha? Byłoby to nawet możliwe, ale… pod pewnymi warunkami: żeby on się zmienił, żeby przyjął mój punkt widzenia, żeby przestał mi dokuczać, żeby wykazał choć odrobinę skruchy czy dobrej woli, żeby… itd., itp.…

Ale tak bezwarunkowo i równo… bez jakichkolwiek zastrzeżeń i warunków wstępnych… Nie! to niemożliwe!

Czy kiedyś próbowałeś tak właśnie postępować? Czy próbowałeś nie oddawać złem za złe, ale zło dobrem zwyciężać? Radykalizm ewangeliczny, wymagania stawiane przez Jezusa są niezwykłe, a przecież nie są nierealne i niemożliwe. Tylu już przede mną spróbowało i… pokazali, że jest to możliwe!

Chcesz pięknie, a przede wszystkim owocnie dla siebie i dla swoich bliskich przeżyć Mszę św. – Przebacz. Nie krzywdź siebie – przebacz!

Sebastian Pięta CPPS